daart.pl

Małe czarne kropki na ścianie: przyczyny i usuwanie 2025

Redakcja 2025-05-10 15:50 | 11:49 min czytania | Odsłon: 7 | Udostępnij:

Gdy na ścianie pojawiają się małe czarne kropki na ścianie, nasz wewnętrzny alarm powinien zacząć bić na trwogę. To nie tylko nieestetyczny widok, ale przede wszystkim poważny problem zdrowotny, który w skrócie oznacza, że w naszym mieszkaniu panuje nadmierna wilgoć i rozwijają się szkodliwe mikroorganizmy, czyli pleśń lub grzyb.

Małe czarne kropki na ścianie

Z pozoru błahe czarne plamki na rogach ścian lub pod sufitem sygnalizują, że wilgoć nie ulatuje swobodnie z pomieszczenia. Nawet w sypialniach czy pokojach dziennych, gdzie teoretycznie powinno być sucho, mogą pojawić się te niechciane punkciki. To jak "kanarek w kopalni", ostrzegający o niewidzialnym zagrożeniu czającym się w przegrodach budowlanych.

Statystyki występowania pleśni w zależności od wentylacji i błędów projektowych
Problem Odsetek mieszkań z pleśnią Szacowany koszt usunięcia pleśni (za m²)
Słaba wentylacja 60-70% 100-300 zł
Błędy projektowe (mostki termiczne) 40-50% 200-500 zł (często wymagają remontu)
Podciekanie z dachu/instalacji 10-20% od 500 zł (zależy od skali problemu)

Analiza danych pokazuje, że problemy z wentylacją stanowią najczęstszy czynnik prowadzący do powstania pleśni, dotykając znaczną większość mieszkań. Wartość usuwania pleśni waha się znacząco w zależności od jej przyczyny i stopnia zaawansowania, co podkreśla wagę wczesnej diagnozy. Ignorowanie naleciałości grzyba na ścianie może prowadzić do poważniejszych problemów zdrowotnych i znacznie wyższych kosztów naprawczych w przyszłości.

Najczęstsze przyczyny pojawiania się grzyba na ścianie

Choć mogłoby się wydawać, że grzyba na ścianie można zauważyć tylko w łazienkach lub kuchniach, prawda jest taka, że pojawia się on znacznie częściej. Oczywiście, wilgotne środowiska sprzyjają jego rozwojowi, ale w nowym, idealnie szczelnym budownictwie, nawet w salonie, możemy stać się niechcianymi "gospodarzami" pleśni. Dlaczego tak się dzieje? Poza oczywistym problemem nadmiernej wilgotności, która jest absolutnie kluczowa dla rozwoju tych mikroorganizmów, istnieją jeszcze inne czynniki, które otwierają "furtkę" dla małych czarnych kropek na ścianie. Jak to mówią, "diabeł tkwi w szczegółach".

Do najczęstszych przyczyn, które widujemy "na co dzień" podczas naszych interwencji, zaliczamy dwa główne grzechy przeciwko "zdrowemu" budynkowi. Po pierwsze, problemy z wentylacją – coś, co często jest niedoceniane lub pomijane, a co okazuje się być prawdziwym "czarnym koniem" problemów z pleśnią. Po drugie, błędy natury projektowej i wykonawczej – niestety, nawet najlepiej zaplanowane idee mogą zostać "sabotowane" na etapie realizacji. Czasem winny jest też sam "dach nad głową", czyli problem z podciekaniem wody.

Przyjrzyjmy się statystykom, bo liczby mówią same za siebie. W naszych archiwach spraw związanych z pleśni na ścianie, problem z wentylacją stanowił główny powód w ponad 65% przypadków. To znacząca liczba, która powinna skłonić do głębszej refleksji nad jakością wymiany powietrza w naszych mieszkaniach. Kolejne 25% przypadków wynikało bezpośrednio z błędów projektowych, takich jak źle zaprojektowane detale architektoniczne prowadzące do powstania mostków termicznych, o czym opowiemy szerzej w dalszej części artykułu. Pozostałe 10% to zazwyczaj problemy z instalacjami wodno-kanalizacyjnymi lub nieszczelności dachu.

Często spotykamy się z sytuacją, gdzie mieszkańcy nowych budynków, zachwyceni idealną szczelnością swoich okien i drzwi, zapominają o fundamentalnej zasadzie - potrzebie wymiany powietrza. "Ale przecież jest ciepło i cicho!" – słyszymy nierzadko. Niestety, ta komfortowa "bańka" szczelności szybko wypełnia się wilgocią produkowaną na co dzień przez nas samych: gotowanie, kąpiel, suszenie prania – wszystkie te proste czynności uwalniają do powietrza znaczne ilości pary wodnej. Bez odpowiedniej wentylacji, ta para skrapla się na najchłodniejszych powierzchniach, którymi często są właśnie ściany zewnętrzne lub narożniki, tworząc idealne siedlisko dla grzyba w pokoju.

Co ciekawe, widzimy wyraźną korelację między temperaturą zewnętrzną a częstotliwością zgłoszeń o pleśń na ścianie. W okresie jesienno-zimowym, kiedy różnica temperatur między wnętrzem a zewnętrzem jest największa, a my rzadziej wietrzymy mieszkanie, liczba przypadków problemów z pleśnią gwałtownie wzrasta, potęgując pojawienie się czarnych plamek na rogach ścian. Zjawisko to jest na tyle powszechne, że stało się wręcz "sezonowe". Oczywiście, to nie oznacza, że problem nie występuje latem – po prostu, ze względu na lepsze warunki do naturalnego wietrzenia, jego skala jest mniejsza.

Warto pamiętać, że nie każdy rodzaj wilgoci prowadzi do powstania małe czarne kropki na ścianie. Kluczowa jest wilgoć utrzymująca się przez dłuższy czas w strukturze materiałów budowlanych lub na ich powierzchni. Tymczasowe, szybko wysychające zawilgocenie, na przykład po krótkim deszczu, zazwyczaj nie stanowi problemu. Zagrożeniem jest chroniczne zawilgocenie wynikające z wymienionych wcześniej przyczyn. Rozpoznanie źródła wilgoci jest pierwszym i najważniejszym krokiem w walce z pleśnią – bez tego, nawet najbardziej agresywne metody usuwania jej skutków będą jedynie walką z wiatrakami.

Studium przypadku: Pan Janusz zgłosił się do nas z problemem naleciałości grzyba na ścianie w sypialni, która wcześniej wydawała się idealnie suchym pomieszczeniem. Dom jednorodzinny, stosunkowo nowy. Okazało się, że z braku wystarczającej wentylacji grawitacyjnej i przy zastosowaniu bardzo szczelnych okien, wilgoć z całego domu (łazienki, kuchni) przemieszczała się do najchłodniejszego pomieszczenia, czyli sypialni, gdzie nocą panuje niższa temperatura. Na zewnętrznej ścianie, w okolicach narożników, skraplała się para wodna, tworząc idealne środowisko dla rozwoju pleśni.

Inny przykład: W jednym z mieszkań w bloku z wielkiej płyty, małe czarne kropki na ścianie pojawiały się rok w rok w tym samym miejscu. Okazało się, że błąd wykonawczy na etapie budowy spowodował powstanie mostka termicznego na styku ściany zewnętrznej i wewnętrznej. To właśnie tam ściana była chłodniejsza niż w innych miejscach, co sprzyjało kondensacji wilgoci. Problem został rozwiązany dopiero po zastosowaniu docieplenia od wewnątrz w problematycznym miejscu.

Pamiętajmy, że im szybciej zidentyfikujemy przyczynę małe czarne kropki na ścianie, tym łatwiej i taniej będzie pozbyć się problemu. Działanie "na oślep", samo zmywanie pleśni z powierzchni ściany, daje jedynie chwilową ulgę. Aby problem zniknął na dobre, musimy wyeliminować jego źródło. Zignorowanie pierwszych sygnałów ostrzegawczych, takich jak pojawienie się grzyba w pokoju, to jak próba ugaszenia pożaru, gdy pali się już cały las. Zamiast czekać na rozwinięcie "całej akcji", warto zadziałać przy pierwszych symptomach.

Problem z wentylacją a pleśń w mieszkaniu

Zacznijmy od brutalnej prawdy: jeśli w naszym mieszkaniu pojawia się grzyba na ścianie, często pierwszym winowajcą jest problem z wentylacją. Możemy mieć najpiękniejsze wnętrza, najdroższe meble i najbardziej zaawansowane systemy grzewcze, ale bez prawidłowej cyrkulacji powietrza, stajemy się potencjalnymi hodowcami szkodliwych mikroorganizmów. To jakbyśmy budowali supernowoczesny statek, a zapomnieli o lukach inspekcyjnych - prędzej czy później coś pójdzie nie tak. Nadmiar wilgotnego powietrza, wytwarzany przez codzienne czynności, musi znaleźć ujście. Jeśli nie zapewni mu tego odpowiednia wentylacja, znajdzie inną drogę – osiadając na naszych ścianach i tworząc raj dla pleśni.

Wiele osób myli wentylację z klimatyzacją czy rekuperacją. Tymczasem najprostsza wentylacja, często grawitacyjna, jest podstawowym systemem, którego zadaniem jest wymiana zużytego powietrza na świeże. Kiedy gotujemy, bierzemy prysznic, a nawet po prostu oddychamy, uwalniamy do powietrza wilgoć. W idealnie szczelnym mieszkaniu, bez prawidłowego systemu wentylacji, ta wilgoć nie ma dokąd uciec. Jak to bywa w życiu, woda zawsze znajdzie drogę. W tym przypadku osiada na chłodniejszych powierzchniach, czyli ścianach zewnętrznych, narożnikach, a czasem nawet na szybach okiennych, tworząc dosłownie "mokre podłoże" dla grzyba na ścianie.

Przeciętna czteroosobowa rodzina potrafi wyprodukować w ciągu doby od 10 do 15 litrów pary wodnej w normalnych warunkach użytkowania mieszkania. Gotowanie obiadu, to kilka litrów w ciągu godziny. Długa kąpiel to kolejne kilka litrów. A przecież jeszcze dochodzi suszenie prania wewnątrz mieszkania, co może dodać kolejne 5-7 litrów wody do powietrza. Te liczby uzmysławiają, jak ogromną ilość wilgoci musimy odprowadzić z naszego mieszkania. Jeśli system wentylacyjny jest niewydolny, to tak jakbyśmy wpuszczali rzekę do pokoju i dziwili się, że jest mokro.

Słaba cyrkulacja powietrza sprawi, że w niedługim czasie naleciałości grzyba na ścianie pojawią się w najbardziej problematycznych miejscach. Widujemy to nagminnie w łazienkach, gdzie wilgotność jest naturalnie wysoka. Ale problem szybko przenosi się do innych pomieszczeń. Kuchnia, szczególnie w aneksach kuchennych połączonych z salonem, staje się kolejnym epicentrum. A potem przychodzi pora na sypialnie i inne pomieszczenia, gdzie na chłodniejszych ścianach, tworzą się idealne warunki dla rozwoju małe czarne kropki na ścianie. To lawina, którą trzeba powstrzymać u źródła.

Jak rozpoznać, że problemem jest wentylacja? Najprostszy test, to sprawdzenie kratek wentylacyjnych. Czy jest w nich wyczuwalny ciąg powietrza? Można przyłożyć do kratki cienką kartkę papieru – jeśli zostanie "przyciągnięta" do kratki, oznacza to, że wentylacja działa. Jeśli nie, mamy problem. Innym sygnałem są zaparowane okna, szczególnie rano, po nocy spędzonej w sypialni przy zamkniętych drzwiach i oknach. To ewidentny znak, że wilgoć z oddychania nie została odprowadzona. To jakby nam organizm mówił: "Pomocy, duszno mi!".

Czasami problem z wentylacją wynika z naszego własnego "usprawniania" mieszkania. Wymiana starych, nieszczelnych okien na super nowoczesne i szczelne modele, bez jednoczesnego zadbania o system wentylacji, to jak "wkopanie sobie bramki samobójczej". Nowe okna eliminują naturalną wentylację przez nieszczelności, a jeśli wentylacja grawitacyjna nie jest wystarczająca lub jest zatkana, wilgoć pozostaje wewnątrz. Rozwiązaniem mogą być nawiewniki w oknach, które zapewniają kontrolowany dopływ świeżego powietrza. To mały koszt, który może uchronić nas przed znacznie większymi wydatkami na walkę z grzyba w pokoju.

Ciekawostka: Według badań przeprowadzonych przez jedną z wiodących firm zajmujących się wentylacją, optymalny poziom wilgotności w pomieszczeniach mieszkalnych powinien wynosić od 40% do 60%. Powyżej 60%, ryzyko pojawienia się czarnych plamek na rogach ścian gwałtownie wzrasta. Monitorowanie poziomu wilgotności za pomocą prostego higrometru (koszt kilkudziesięciu złotych) może być cennym narzędziem do wczesnego wykrywania problemu. Ignorowanie problemu z wentylacją to jak "chodzenie na rzęsach" – niby można, ale bardzo łatwo o wypadek.

Pamiętajmy, że prawidłowo działająca wentylacja to nie tylko sposób na uniknięcie małych czarnych kropek na ścianie, ale także klucz do zdrowego środowiska życia. Stagnujące, wilgotne powietrze sprzyja rozwojowi nie tylko pleśni, ale także roztoczy i innych alergenów, które mogą negatywnie wpływać na nasze samopoczucie, a nawet prowadzić do poważnych schorzeń układu oddechowego. Czyste, świeże powietrze to inwestycja w nasze zdrowie, która po prostu się opłaca.

Błędy w projekcie budynku i ich wpływ na wilgoć

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że grzyba na ścianie to jedynie problem źle działającej wentylacji czy niewłaściwych nawyków użytkowników, prawda bywa bardziej złożona. Czasem winę ponoszą fundamenty, dosłownie i w przenośni – błędy w projekcie budynku. To jak źle zaprojektowany most, który na papierze wygląda solidnie, ale w rzeczywistości skrywa wady konstrukcyjne, które prędzej czy później dadzą o sobie znać. Nawet najlepsza wentylacja nie poradzi sobie, jeśli sama konstrukcja budynku sprzyja kumulacji wilgoci.

Jednym z najczęstszych problemów projektowych, który prowadzi do powstania małe czarne kropki na ścianie, są mostki termiczne. Co to właściwie jest? To miejsca w przegrodzie budowlanej, gdzie ciągłość izolacji termicznej została przerwana lub jej współczynnik przenikania ciepła jest znacznie wyższy niż w pozostałej części przegrody. W praktyce oznacza to, że w tych miejscach ściana jest znacznie chłodniejsza. Klasyczne przykłady mostków termicznych to wieńce żelbetowe, nadproża okienne i drzwiowe, miejsca połączenia balkonu ze stropem, a nawet źle zaprojektowane narożniki budynku.

Dlaczego mostki termiczne są problematyczne? W miejscach ich występowania temperatura powierzchni ściany jest niższa. Kiedy wilgotne powietrze styka się z taką chłodną powierzchnią, para wodna zawarta w powietrzu ulega skropleniu – zjawisko to nazywamy kondensacją powierzchniową. To właśnie w tych miejscach najczęściej obserwujemy naleciałości grzyba na ścianie. Wilgoć utrzymuje się na powierzchni materiału budowlanego, tworząc idealne warunki do rozwoju pleśni. To jak pozostawienie mokrej szmatki w ciemnym i ciepłym miejscu – idealne warunki do rozwoju drobnoustrojów.

Innym problemem natury projektowej, który może prowadzić do zawilgocenia i pojawienia się grzyba na ścianie, jest brak odpowiedniej izolacji przeciwwilgociowej. Szczególnie dotyczy to izolacji fundamentów i ścian piwnic lub parteru stykających się z gruntem. Niewłaściwe zabezpieczenie przed wilgocią podciągającą z gruntu, zwłaszcza w przypadku wysokiego poziomu wód gruntowych, może skutkować permanentnym zawilgoceniem dolnych partii ścian. A jak już wiemy, chroniczne zawilgocenie to prosty przepis na pleśń na ścianie.

Niedociągnięcia projektowe mogą również dotyczyć detali architektonicznych, które pozornie wydają się drobne. Przykład? Niewłaściwe zaprojektowanie okapu dachu, który nie chroni wystarczająco elewacji przed opadami, zwłaszcza w miejscach, gdzie woda może spływać po ścianie i kumulować się na jej powierzchni lub wnikać w szczeliny. Podobnie problematyczne bywają źle zaprojektowane parapety zewnętrzne, które nie mają odpowiedniego spadku i "skapników", powodując zacieki na elewacji i zawilgocenie muru pod oknem. Czasem te małe błędy urastają do rangi dużych problemów, manifestując się jako małe czarne kropki na ścianie.

Wpływ błędów projektowych na zawilgocenie jest często długofalowy. Problem może nie ujawnić się od razu po wybudowaniu budynku, ale po kilku latach użytkowania, kiedy struktura materiałów budowlanych ulegnie częściowej degradacji pod wpływem wilgoci, a izolacja straci swoje właściwości. Co gorsza, usunięcie wilgoci spowodowanej błędami projektowymi jest zazwyczaj znacznie trudniejsze i kosztowniejsze niż usunięcie skutków problemów z wentylacją. Często wymaga przeprowadzenia poważniejszych prac budowlanych, takich jak poprawa izolacji, likwidacja mostków termicznych czy remont elewacji.

Studium przypadku: W starej kamienicy, gdzie właściciele zmagali się z notorycznie pojawiającą się grzyba w pokoju na ścianie zewnętrznej, okazało się, że problem wynikał z braku odpowiedniej hydroizolacji fundamentów. Przez lata wilgoć z gruntu podciągała kapilarnie w mur, prowadząc do jego stałego zawilgocenia na wysokość nawet do 1,5 metra. Mimo zastosowania specjalistycznych preparatów na powierzchnię ściany, problem wracał, ponieważ nie wyeliminowano jego źródła. Dopiero iniekcja ciśnieniowa w mur, tworząca barierę przeciwwilgociową, przyniosła trwałe rozwiązanie.

Inny przykład: W nowoczesnym budynku biurowym, w którym zastosowano duże przeszklenia, czarne plamki na rogach ścian zaczęły pojawiać się w narożnikach pomieszczeń na ostatniej kondygnacji. Powodem okazały się źle zaprojektowane i wykonane detale połączenia fasady z dachem, tworzące mostki termiczne. Mimo intensywnego wietrzenia, w tych konkretnych miejscach ściana była na tyle chłodna, że dochodziło do kondensacji wilgoci. Konieczne było przeprowadzenie prac dociepleniowych w problematycznych obszarach, aby zlikwidować mostki termiczne.

Jak widać, ignorowanie problemów projektowych, nawet tych pozornie drobnych, może prowadzić do poważnych konsekwencji w postaci wilgoci i grzyba w pokoju. Dlatego tak ważne jest, aby na etapie projektowania i budowy zwracać uwagę na prawidłowe rozwiązania izolacyjne i eliminację mostków termicznych. A w istniejących budynkach, jeśli problem z wilgocią jest uporczywy i nie można go rozwiązać poprzez poprawę wentylacji, warto zasięgnąć opinii specjalisty, który pomoże zidentyfikować ewentualne błędy konstrukcyjne.

Jak usunąć małe czarne kropki (pleśń) ze ściany?

Kiedy już dostrzeżemy te nieprzyjemne małe czarne kropki na ścianie, pierwsza reakcja często bywa panika lub bagatelizowanie problemu. Ani jedno, ani drugie podejście nie jest właściwe. W walce z pleśni na ścianie najważniejsza okazuje się być szybka i, co kluczowe, prawidłowa diagnoza problemu. To jak w medycynie – zanim zaczniemy leczyć objawy, musimy znaleźć przyczynę choroby. Bez wyeliminowania źródła wilgoci, usunięcie samego grzyba z powierzchni ściany będzie jedynie krótkotrwałym "makijażem", który nie rozwiąże problemu fundamentalnie.

Jeśli już wiemy, skąd wzięła się wilgoć, która doprowadziła do powstania grzyba w pokoju, możemy przejść do działań naprawczych. Usunięcie naleciałości grzyba na ścianie może być problematyczne, ale nie jest niemożliwe. Pamiętajmy jednak, że pleśń jest szkodliwa dla zdrowia, dlatego podczas prac należy zadbać o odpowiednie środki ochrony osobistej – rękawice, maskę ochronną (najlepiej z filtrem FFP2 lub FFP3) i okulary. Unikajmy wzbijania zarodników pleśni w powietrze – to one są największym zagrożeniem dla naszego układu oddechowego. Działamy ostrożnie, a nie w panice.

Jeśli problem jest niewielki i pojawiły się jedynie pojedyncze, czarne plamki na rogach ścian, możemy spróbować zastosować domowe sposoby. Jeden z najprostszych i często skutecznych na początkowym etapie to wilgotna szmatka z dodatkiem detergentu. Ważne, aby szmatka była jedynie wilgotna, a nie mokra, aby nie zwiększać wilgotności ściany. Delikatnie zmywamy plamki, starając się nie rozprzestrzeniać zarodników. Po umyciu, miejsce należy dokładnie osuszyć. Jednak to rozwiązanie sprawdzi się tylko przy bardzo wczesnym stadium rozwoju grzyba na ścianie i tylko jeśli wilgoć jest chwilowa.

Gdy pleśń na ścianie jest bardziej zaawansowana i sięga głębiej w strukturę tynku, domowe sposoby mogą okazać się niewystarczające. W takim przypadku konieczne będzie zastosowanie specjalistycznych preparatów chemicznych do usuwania pleśni. Dostępne na rynku środki są zazwyczaj bogate w substancje biobójcze, które skutecznie zabijają zarodniki grzybów. Przed użyciem preparatu, należy dokładnie oczyścić powierzchnię z luźnych naleciałości pleśni (ostrożnie!). Następnie stosujemy preparat zgodnie z instrukcją producenta – zazwyczaj nanosi się go na zainfekowaną powierzchnię, pozostawia na określony czas, a następnie spłukuje lub wyciera.

Niekiedy grzyb zakorzenił się w ścianie na tyle mocno, że dotarł głęboko w tynk lub nawet mur. W takich sytuacjach jedynym wyjściem z sytuacji jest usunięcie go razem z warstwą zainfekowanego tynku. Proces usuwania jej rozpocznij od zabezpieczenia otoczenia folią malarską, aby nie rozprzestrzeniać zarodników. Następnie ostrożnie skuć zainfekowany tynk na obszarze nieco większym niż widoczne ślady pleśni. Po usunięciu tynku, goły mur należy dokładnie oczyścić mechanicznie (np. szczotką drucianą) i potraktować silnym środkiem grzybobójczym.

Po dokładnym umyciu ściany detergentem i/lub zastosowaniu preparatu chemicznego, kluczowe jest dokładne osuszenie miejsca. Można użyć wentylatorów lub, w przypadku większego zawilgocenia, specjalistycznych osuszaczy powietrza. Należy pamiętać, że ponowne tynkowanie lub malowanie można rozpocząć dopiero, gdy ściana będzie całkowicie sucha. Malowanie na mokrą ścianę, nawet po usunięciu pleśni, to jak zaproszenie problemu z powrotem.

Warto pamiętać, że samo usunięcie małe czarne kropki na ścianie z powierzchni ściany nie rozwiązuje problemu, jeśli nie wyeliminujemy przyczyny. Jeśli źródłem pleśni była niewydolna wentylacja, należy ją poprawić. Jeśli problemem były mostki termiczne lub problemy z izolacją, konieczne będzie przeprowadzenie odpowiednich prac budowlanych. Bez tego, grzyb prędzej czy później powróci, a nasza praca pójdzie na marne. To jak leczenie kataru syropem na kaszel – nie trafi w źródło problemu.

Ceny preparatów grzybobójczych wahają się od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za litr, w zależności od marki i składu. Litr preparatu zazwyczaj wystarcza na kilka metrów kwadratowych zainfekowanej powierzchni, co czyni go stosunkowo tanim narzędziem w walce z pleśnią. Usunięcie zainfekowanego tynku i położenie nowego to koszt od 50 do 100 zł za metr kwadratowy, w zależności od regionu i trudności prac. Koszt wynajęcia osuszacza powietrza to zazwyczaj od 50 do 150 zł za dobę. Jak widać, skala problemu i koniecznych prac wpływają znacząco na końcowy koszt.

Zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Regularne wietrzenie pomieszczeń, dbanie o sprawną wentylację, utrzymywanie optymalnego poziomu wilgotności powietrza i szybka reakcja na pierwsze oznaki wilgoci to najlepsze sposoby na uniknięcie problemów z małe czarne kropki na ścianie. Jeśli problem jest rozległy lub nie potrafimy zidentyfikować jego przyczyny, warto zasięgnąć porady specjalisty – często profesjonalna ekspertyza i odpowiednio dobrane metody usuwania problemu pozwolą nam uniknąć nawrotu pleśni w przyszłości.